14 listopada 2020, 20:30
Ach, gdybym Elfem mogła być
Ach, gdybym Elfem była
Mogłabym sok z Księżyca pić
I Ciebie bym nim poiła
Wiersze, wierszyki
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 |
02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 |
09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
Ach, gdybym Elfem mogła być
Ach, gdybym Elfem była
Mogłabym sok z Księżyca pić
I Ciebie bym nim poiła
W bezpiecznym kokonie Miłości
Szczelnie czułością otulona
Wzbudza falę Zazdrości
Że dlaczego to Ona ?
Że przecież cudem nie jest
Jest kobietą normalną
Dlaczego tak w życiu jest ?
Czy ma jakąś moc niewidzialną ?
Dlaczego tak dzieci i zwierzęta
Tak bardzo też ją kochają ?
Przecież nie jest jakaś święta !?
Czemu tak długo Miłość mają ?
Dlaczego tak się uśmiecha ?
I jest taka zadowolona ?
Dlaczego to nie Ja ?
Dlaczego to Ona ?
Zazdrością może poparzyć
Złością potrafi spalić wszystko
Żarem Miłości serce rozżarzyć
I stworzyć domowe ognisko
Urodą szał namiętności rozpali
A wiarą serce ogrzeje
Bez niej świat by się zawalił
Iskierką wskrzesi nadzieję
Kobieta to żywioł, to ogień
Strzeż przed zdradzoną Panie...
Pomiędzy prawdą a Bogiem
Nic wtedy z Ciebie nie pozostanie
Spracowane kochające dłonie Dziadziusia
Głębokimi bruzdami przeorana twarz
Tak ciężko pracować na starość musiał
Tak pięknie umiał kochać, czy wiarę dasz?
Czapka z daszkiem po całym dniu pracy
Wieszana co dzień na tym samym kołku
Białe czoło, które rzadko można było zobaczyć
Siadanie na ulubionym wysłużonym stołku
Ubijanie w drewnianej maselnicy masła
Codzienny obchód gospodarstwa wieczorem
Wstawanie gdy jeszcze ostatnia gwiazda nie zgasła
I radioToczka z gałką jedną i z jednym buforem
Krytyczne czytanie komunistycznych broszur
Opowieści magiczne, wesołe żarty i gadanie
Uwielbianie śpiewu Ireny Santor i koszul
I przecudowne żony i wnuczek kochanie
A...jeszcze do tego na chwilę wrócę
Mój Dziadziuś skarpetek w ogóle nie nosił
Zawijał stopy w płócienne wojskowe onuce
Modlił się, dziękował za jedzenie i Boga o łaskę prosił
Nosił wykrochmalone chusteczki i koszule
I gumiaki z wysoką cholewą
Do Babci odnosił się wyjątkowo ciepło i czule
Kosił sierpem lub kosą, rąbał siekierą drzewo
Złoty sznur nad przepaścią zawieszony
A oni na środku stali...
Nie rozglądali się we wszystkie strony
Kochali się, więc sobie ufali...