Wczoraj Mnia chodził poddenerwowany
i mocno rozemocjonowany...
Nie wie jakie są firmy plany
i czy zostawią mu weekendowe zmiany...
Decyzje tyle czasu jeszcze nie zapadły,
dosyć długo w niepewności go trzymają...
W sposób bezwzględny i zajadły
pracownikom zmiany zmieniają...
I serce go z tych nerwów bolało
i spać nie mógł biedaczek...
Ciekawe czy już coś się okazało
i czy cieszy się, czy płacze...
Dziewczyny w tygodniu na zmiany pracują
i chyba też są niezadowolone,
bo im tę zmianę weekendową likwidują,
a inne osoby na nadgodziny są zatrudnione...
Logiki w tym nie ma żadnej,
spory brak empatii do pracownika...
Nie widzą tej czynności jako zasadnej
i nic dobrego z tego nie wynika...
Mnia potrzebuje tej zmiany,
ze względu na naszą sytuację.
Każdy w Życie jest jakoś uwikłany,
ale fabryka ma wyższe racje...