24 grudnia 2021, 23:52
A my fajną Wigilię mieliśmy,
Krzyś ugotował uszka,
do tego czerwony barszcz podaliśmy.
Ach, cieszyła się Mniamniuszka.
Sałatka, śledzie, coca-cola.
Tak, tak, dzisiaj colę piłam.
Tak, tak, hola, hola,
w Święta sobie pozwoliłam.
Enza przyniosła zapiekankę
typowo włoskie danie z oberżyny.
Krzyś zaprosił swoją wybrankę,
miło było widzieć buźkę tej dziewczyny.
Likierku od Sąsiadów się napiłyśmy,
choć w Wigilię się u nas nigdy nie pije,
ale tylko po kielonku polałyśmy,
bo przecież tylko raz się żyje.
Tradycję postu zachowaliśmy,
chociaż to się jeszcze ostało.
Z młodymi parę razy tradycję złamaliśmy,
różnie na obczyźnie podczas Wigilii bywało.
Kolęd nie włączaliśmy,
bo Enza w pracy jest nimi zadręczana,
zatem to uszanowaliśmy,
aby nie poczuła się zignorowana.
Wigilijną nocą po angielsku się gaworzyło,
choć Enza inny trudny akcent ma.
Wigilia we czworo minęła przemiło,
niechaj święto trwa i trwa.