Na Wrzecionie jak w kokonie
lęki, smutki posplatane...
Dziadek nie za bardzo, o nie...
- Mniamniuszku, co jest grane ?
- Mocz do worka nie chce schodzić,
a powinien olaboga...
Nie udało się NIC wymodzić
i zapanowała Trwoga...
Brzuch ma Dziadek obolały,
twardy i jest coraz większy...
Jankowszczaki przyjechały,
stres narasta i się piętrzy...
Anka Pogotowie będzie wzywać,
my na Lotnisko jechać musimy...
Dziadek Czesio mało się odzywa...
Żegnamy się i o Dziadka boimy...
- Trzymaj się Dziadku, do zobaczenia !
Nie wiem kiedy znów przyjedziemy...
Wszystko jak w kalejdoskopie się zmienia,
zdrowszego Cię widzieć chcemy.
- Nie, nie Beatka, nie, nie...
Dziadek Czesio kiwa przecząco głową...
Co przez to powiedzieć chce ?
Daję mu buziaka na nowo...
Tuż przed wyjściem jeszcze fotę robię
tuż po czułym z Teściem pożegnaniu :
Jak Brat i Siostra siedzą sobie
obok Taty, na łóżku, przy jego posłaniu.
Przykryty zielonym kocykiem od nas
ciepłym, w irlandzkie koniczynki.
Uroczy widok, lecz na nas już czas...
będzie jeszcze czas na wspominki.