17 czerwca 2024, 13:51
Do Edytki iść miałam
lecz Migrena mi nie dała...
I musiałam kawkę odwołać
i powalczyć z nią próbować.
Wiersze, wierszyki
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 |
03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 |
10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
Do Edytki iść miałam
lecz Migrena mi nie dała...
I musiałam kawkę odwołać
i powalczyć z nią próbować.
Cierpię, bo nie mam jak jej pomóc...
I serce z bezradności mi pęka...
A mówią, że chcieć to móc...
Męczy mnie jej codzienna udręka...
Jej płacz, nerwy i stresy
i ogromne życiowe rozczarowanie...
I że nie może niczym się cieszyć
przez jej Męża nadmierne chlanie...
Pocztówkę dzisiaj dostałam
z Chorwacji od Dentystki,
za portret Psa mi dziękowała,
bo ten Piesek jest jej bliski,
że bardzo zdolna jestem napisała,
że niesamowicie obraz się jej podoba,
że w Chorwacji urlop spędzała
i serdecznie chce mi podziękować.
A Ona w nocy mi napisała,
że wczoraj trudny miała dzień:
jej Przyjaciółka Mamę skremowała...
Spedziła z nią cały dzień.
W odejściu Duszy od Ciała
czyli u nas w tzw. pogrzebie
udział z żałobnikami brała
w buddyjskim obrzędzie.
Po 11-stu godzinach do domu wróciła
i zastała to czego się spodziewała...
I znów sytuacja była trudna i niemiła...
Taką sobotę Ona miała...
Ciężki dzień wręcz ołowiany miała...
Emocje, współczucie, zdenerwowanie...
Przyjaciółce żegnać Mamę pomagała,
a w domu czekało ją przykre rozczarowanie...
Mnia obrał ziemniaki,
ja usmażę kotlety mielone.
Duet z nas zgrany taki,
wszystko mamy ustalone.
Wspaniały z niego jest facecik,
sporo w domu pomaga.
"Nie aby z rąk, a z nóg samo zleci"
do wszystkiego się bardzo przykłada.