Mnia od rana się napracował
Grabił, zbutwiałe drewna wyrzucał
Do pełna skip dopakował
Wszystko co niepotrzebne tam wrzucał
Błotem utytłany i spocony
Odwalił kawał dobrej roboty
Ale ciągle jest zdziwiony
Że ja ciągle o tym...
Że moje doniczki i kwiaty
Bez pytania wyrzucali...
Że zniszczyli ogród Beaty
I wszystkie rośliny zdewastowali...
Stara się, ale się pogubił...
Nie rozumie mojego punktu widzenia
On kwiatów tych nie lubił
Dla niego nie miały znaczenia
Dlatego do niczego zatem
Nie prowadzą takie rozmowy
Byli moich kwiatów katem
Koniec, kropka, mam ich z głowy