15 stycznia 2022, 20:33
Po 11-stej się spotkałyśmy
i do miasta ruszyłyśmy.
Lamp i karniszy szukałyśmy
i przed dwudziestą wróciłyśmy.
Szyja boli, bolą stopy...
I znów zapomniałam o tym,
że nie jestem już dzierlatką
tylko kilkudziesięciolatką...
Wiersze, wierszyki
| pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
| 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 |
| 03 | 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 |
| 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 |
| 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 |
| 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 |
| 31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
Po 11-stej się spotkałyśmy
i do miasta ruszyłyśmy.
Lamp i karniszy szukałyśmy
i przed dwudziestą wróciłyśmy.
Szyja boli, bolą stopy...
I znów zapomniałam o tym,
że nie jestem już dzierlatką
tylko kilkudziesięciolatką...
Ciała mocno przytulone,
bardzo blisko siebie.
Czule trzyma za dłoń swoją żonę
i czują się jak w Niebie.
Wtuleni w siebie jak w poduchy
na tzw. łyżeczkę,
usypiają co wieczór Mniamniuchy
mając tu azyl, swoją banieczkę.
Otuleni Prawdziwą Miłością
jak w bańce przed Złem Świata
wierzą z ufnością ,
że przetrwają te trudne lata.
Drzemki, na siedząco spanie,
kuśtykanie, przysiadanie,
przystawanie, pojękiwanie
i w kościach strzykanie...
Termofor, koc, szal na ramiona,
ciepłe kapcie i skarpety...
To Ona ? Czy to jest Ona ?
Czas wszystkich zmienia niestety...
Jutro z Iwoną jedziemy
stojącej lampy do salonu szukać
i karnisze wybrać chcemy,
też trzeba odpowiednich poszukać.
I do sypialni zasłony
i do saloniku,
aby mieszkanko Iwony
nabrało przytulności i szyku.
Obiad dzisiaj Mnia zrobił ,
sobotni obiad przygotował,
z ziemniaczków purre zrobił,
schabowe kotlety wyrychtował.