A Ona siedzi wciąż sama,
jest smutna, jak opuszczona...
W średnim wieku dama,
żona, ale jak nie żona...
Choć Męża swego ma
tzw. życiowego partnera,
to wie, że On jej nie da,
tego czego oczekuje, cholera...
A była taką Marzycielką,
za młodu tak Poezję kochała
i idealistką była wielką...
A tak się rozczarowała...
Choć razem są, to jednak osobno,
każde inaczej patrzy na Życie,
a liczyła, że mają wizję podobną...
Płacz jej pozostał w ciszy, skrycie...
Zmienić niczego już nie może...
A bardzo, bardzo jest cierpliwa.
I wciąż powtarza, o Mój Boże...
że jest naprawdę nieszczęśliwa...
A dobra jest z niej kobiecina,
muchy by nawet nie skrzywdziła...
Jaka jest tego wszystkiego przyczyna ?
W wyborze Męża duży błąd zrobiła...