A Ona mi powiedziała,
że jej Mąż ma deprechę...,
że na nią destruktywnie działa,
że On mówi, że żyje na krechę...
że nie zależy mu na Życiu,
że czeka na swoją Śmierć...,
że nic go nie cieszy w Życiu,
że ma już dosyć i cześć...
że ciężko się żyje z takim człowiekiem,
że On nie ma chęci do Życia...,
że On był inny przedtem,
a teraz jest nie do Życia...
Życie z depresją jest trudne
dla tego co ją ma i dla bliskich,
że sama zniknie, to nadzieje złudne...
Depresja niszczy wszystkich...
A może leki pomagają ?
A może ją trochę łagodzą ?
Ludzie z depresją wrakiem się stają,
mrocznymi ścieżkami chodzą...
Szkoda mi jej, bo jej Radość zabiera...
I jej Życie wywraca do góry nogami...
Ogromna Samotność im obojgu doskwiera
i nie czują się szczęściarzami...
Choć dom swój w pięknym miejscu mają
i dwa dobre samochody
i na brak zdrowia nie narzekają
brakuje im Miłości i Swobody...
Jedno drugiego mocno przytłacza :
On ją swoją deprechą,
a jego jego daleka praca
i to, że Ona nie jest jego pociechą...
Uważa, że Ona mu żyć nie daje,
bo ciągle się go czepia...
Nie cieszy go nic absolutnie wcale,
niczego nie chce i na nic już nie czeka...