Co to będzie, co to będzie,
te Bóle z prawej mam na względzie...
Anka, Mnia, Marzena, Dawid namawiają
suchej nitki na mnie nie zostawiają...
Piszą, proszą, apelują,
straszą, grożą, szantażują...
Ok, dobrze, po śniadaniu ustąpiłam...
I Agata do lekarza zadzwoniła,
długo, długo to trwało...
I co się okazało ?
że trzeba jechać do szpitala
jeśli coś z prawej nawala...
Dawid przyjechał jak Pogotowie,
trzeba dbać o Mamy Zdrowie :O)
i do Szpitala pojechaliśmy,
Pół dnia z Agatą i Krzyśkiem tam byliśmy,
a Dawid do pracy jechać musiał,
ale miałam drugiego Synusia.
Czekaliśmy, czekaliśmy, czekaliśmy...
Gadaliśmy, kawę piliśmy
i Agatka coś przegryść kupiła
i kocykiem mnie i siebie okryła.
Fajnie było tak czekać z młodymi,
zawsze jest sympatyczniej z nimi.
Gdy mnie wreszcie zawołali
to krew z żyły mi pobrali,
i urynę dwa razy do badania.
Po co badać dwa razy drania...?
Potem wreszcie do Lekarza...
Sudańczyk i to się zdarza.
Dał Diagnozę - wewnętrzne zapalenie
i silnym antybiotykiem leczenie...
Antybiotyk mi w tabletkach podali
i godzinę oddalać się nie pozwalali,
na ewentualną reakcję było czekanie ...
bo co będzie jak Alergia się stanie ?
Krzyś zaprosił na brazylijskie jedzenie,
było w miarę smaczne i przyjemne,
ale mnie bolało i bolało...
i ukryć się tego nie za bardzo dało...
Taksówkę przed 22:00-gą złapaliśmy
i ledwo co do Apteki zdążyliśmy.
W poniedziałek będzie prześwietlenie
i takie to było sobotnie wydarzenie...
Siedem godzin soboty zbałamucone,
a co mi jest nie zostało określone...