Aromat smakowitej kawy się unosi,
w mojej kuchni jest ciepło i miło.
Filiżanka o wypicie aż się prosi,
znowu się ściemniło i zachmurzyło.
Leje i wieje jak ostatnio co dzień
i z tą aurą jest tu dosyć monotonnie,
pisać się chce przy takiej pogodzie
i pozaglądać do Księgi Wspomnień.
Jest aż po brzegi wypełniona
wydarzeniami i wrażeniami
i wszelakimi emocjami nasycona,
poprzeplatana różnymi wspomnieniami.
Jak konserwacji zabytków się uczyłam
i jakiego pierwszego chłopaka miałam,
jakie projekty wariackie robiłam
i jak z rysunkiem technicznym się mordowałam.
Decyzje na spontana, wyjazdy i okazje
i mój charakter buńczuczny i zbuntowany.
Spełnione i nie moje marzenia i fantazje
i zrealizowane i niezrealizowane plany.
Cele, sukcesy, ciągłe kłopoty i problemy,
walka o byt i o przetrwanie.
Byłam dzielną bohaterką, bez ściemy
i wykonałam najtrudniejsze zadanie.
Moje dzieci, mieszkania, miłości,
przyjaciele, koleżanki, prace.
Ech, tyle było przeszkód i trudności...
Dałam radę, dumna to zaznaczę.
Tyle działo się i tyle wydarzyło:
chorób, śmierci, strat, ale i radości,
niektóre aż wspominać miło,
szczególnie te wypełnione czarą miłości.
Pijąc kawę, kawę plus kakao,
wspominając tak się rozczuliłam,
że życie moje mnie skopało, ale i dało
wiele szczęścia i szczęśliwa także byłam.
Cenię sobie wartość domowego ogniska,
grupę życzliwych i kochających mnie osób.
I choć czas wciąż swoją pętlę zaciska
miłość, rodzina, hobby to mój na życie sposób.