O godz.12:00-stej się spotkałyśmy,
a o godz.18:00-stej się rozstałyśmy.
Sześć godzin gadałyśmy, lokale zmieniałyśmy,
kakao piłyśmy, ciastkiem i KFC się zajadałyśmy.
I padało i wiało i słonko świeciło,
a nam się gawędziło, gawędziło i gawędziło. :O)
Ona jeszcze swego byłego męża kocha...
Sześc lat po rozwodzie, a Ona jeszcze szlocha...
Dla Wietnamki Ją porzucił, bezwzględnie zostawił
i niespodziewanym rozwodem wszelkich złudzeń pozbawił...
Ślub wziął z młodszą i ładniejszą,
zgrabniejszą , cwańszą i sprytniejszą...
Przeszczęśliwy i dumny wtedy chodził,
a teraz się z nim ona rozwodzi...
Panna konto mu ogołociła i go porzuciła,
starszym europejczykiem się widocznie znudziła.
Zasłużył w 100% na to swym postępowaniem,
za to jak potraktował swoją dobra żonę Tanię...
Dla mnie to info jest jak podarek
i nie żałuję drania absolutnie, wcale.
I jeszcze dzwoni do byłej Żony i się użala...
Już dawno została przekroczona jego bezszczelności skala...