Anka po kroplówki do hospicjum pojechała
i z zakupami do domu je przytaszczyła.
Chwilę ze mną pogadała, się pozwierzała,
opowiadała jakie emocje przeżyła.
Przecież Ona się nie rozdwoi,
a musi być przy Rodzicach i w pracy.
Brat Jurek odpowiedzialności się boi
i znów go parę dni nie zobaczy...
Bo On swe stresy musi tłumić inaczej,
ucieka w tzw. "Żółwika"...
Synem jest i tak przeżywa swe Rozpacze,
że nie przychodzi Jej pomóc i na kilka dni znika...
I Ona, jego Siostra z tym sama zostaje...
z pracą i ze wszystkimi obowiązkami...
Jak Ona radę sobie sama daje...
z fizycznymi i psychicznymi obciążeniami ???
Biedulka się uśmiecha w Rodziców domu,
bo wie, że Uśmiechem pozytywną Energię im daje,
a potem gdzieś w kącie, po kryjomu
łzy roni "ile fabryka daje"...