Wiersze, wierszyki
| pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
| 26 | 27 | 28 | 29 | 01 | 02 | 03 |
| 04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
| 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
| 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
| 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 |
Dawid przywiózł mi Biotynę,
uściskać muszę i jego Dziewczynę,
bo promocję Biotyny wypatrzyła
i z Dawidem mi ją zakupiła. :o)
Jakiś czas temu o to ich poprosiłam,
bo zawsze Biotyna jest i droga była.
A jak jest promocja to tańsza trochę,
zatem się cieszę i mam radochę. :o)
Do godz. 12:00 spałam dzisiaj
aż tym zaniepokoiłam Krzysia.
Nie wiedział, bo skąd mógł to wiedzieć,
że do rana będę nad obrazem siedzieć.
Sprawy załatwiał i znowu wyjść musiał,
a śpi i śpi jego Mamusia.
Co u mnie sprawdził i pojechał do miasta,
a ja spałam dalej i basta. :O)
Że też wyspać na zapas się nie da...
To niedogodność życiowa i bieda...
Za malowanie się wzięłam,
portret Kota malowałam.
I tak się przejęłam,
że do czwartej nie spałam...
Poruszona jestem śmiercią Cheastera Kota...
i na namalowanie go naszła mnie ochota.
Dawid opowiadał jak to z nim było...
i bardzo smutno mi się zrobiło.
Ładnych jego fotek szukałam
i namalować Rudzielca próbowałam.
Wszystko miał już domówione :
pracę i pokój do wynajmowania...
A teraz ma oczy zdziwione...
Tak bywa, gdy masz coś w planach...
Powiedziano mu, że kogoś już zatrudniono,
a wolnych pokoi też już u nich nie ma...
I chociaż wszystko wcześniej ustalono
okazało się, że to była ściema...
Czyli znów pracy musi szukać,
a chciał bardzo właśnie tam pracować...
Do restauracji i knajpek stukać i pukać
i swoje umiejętności kulinarne oferować...