07 sierpnia 2022, 18:07
JanKarol grzeczny i zaaferowany,
cierpliwie czekał cztery godziny.
Nie było problemu z odprawami,
już w samolocie siedzimy. :O)
Wiersze, wierszyki
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 |
08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 |
JanKarol grzeczny i zaaferowany,
cierpliwie czekał cztery godziny.
Nie było problemu z odprawami,
już w samolocie siedzimy. :O)
Jak ja nienawidzę Rozstań....
bolą mnie wręcz Pożegnania...
Dostaję Serca drgań...
To czysta forma torturowania...
Dziadka Czesia tuliłam...
Życzył mi - Zdrowia, zdrowia...
Dzielna przy Pożegnaniu byłam...
ale nie mam do tego Zdrowia...
Babci Teresce obiecałam,
że Ance będę fotek mnóstwo słać.
Taka zchorowana leżała...
I jak mam sobie z tym radę dać ?
Z Jerzykami już mniej bolało,
ale z Anką i Tomkiem ciut gorzej,
zadbać o ich Skarb się obiecało.
Ufają nam tak, mój Boże.
I im smutno tak bardzo teraz było,
choć zgodę na wyjazd JK wyrazili,
chcąc, aby dziecko przygodę przeżyło,
ale wiadomo, że w Serduchach się trwożyli.
Takie to było Pożegnanie,
Serca się rwały na kawałki...
Bolesne Duszy rozszarpywanie...
To nie są pierepałki...
Nie dość, że samo Pożegnanie
wystarczająco jest dołujące,
to jeszcze się składają na nie
okoliczności tak zwane niesprzyjające...
Zatem na lotnisku siedziałam jak wyżęta,
skopana, zdeptana, zgnieciona,
w pożegnalne imadło wciśnięta,
wielce Rozstaniami poruszona.
Już nawet myśleć nie chciałam
jak się czuje Mnia i co teraz odczuwa...
Myśli te natychmiast odganiałam,
bo byłaby na full obsuwa...
Tomasz autem sportowym
z Anką do Modlina zawieźli nas.
Nie każdy Rodzic jest gotowy
na rozstanie z Dzieckiem na tak długi czas.
Na miesiąc im Synka "porywamy",
Rodzice bardzo to przeżywają.
Synek jest podróżą podekscytowany,
a Oni, że się z nim rozstają.
Po dziewiatej jak Vipy prawdziwe
z bagażami zostaliśmy zawiezieni
na Śniadanie sympatyczne i urokliwe
i jak Vipy przez Ankę ugoszczeni.
JanKarol, Tomasz, Mnia i ja,
Ania i jej Rodzice oczywiście,
jeszcze dojechał Jurek i Ela.
Było jak na Święta uroczyście.
Rodzice dziś słabo się czuli,
Mama Mnia ledwie siedziała,
wszyscy im bardzo współczuli...
Anka jak w ukropie się uwijała.
Tata miał swoje problemy
i Mama miała swoje...
Obydwoje wiekowi są, wiemy
i chorzy są obydwoje...
Jurek z Elką z Rodzicami zostali,
bo Anka chciała odprowadzić synka JKarola
i Oni specjalnie po to przyjechali,
bo Pożegnania nadeszła pora...
Ostatni tu dzisiaj Wieczór...
Mnia oczywiście już spakowany.
Ja mam planów cały sznur.
Powrót do domu przeżywamy...